Wyższa konieczność

Wiadomo, że broniąc się przed napastnikiem, nie możemy ranić osób postronnych. A co z ich mieniem? Czy możemy uszkodzić czyjąś własność, jeśli to uratuje nam życie? Tutaj pojawia się ważne pojęcie z Ustawy z dnia 20 maja 1971 r. Kodeks wykroczeń, nazywane: stan wyższej konieczności, a w skrócie: wyższa konieczność.

Art. 16 § 1 głosi: Nie popełnia wykroczenia, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone nie przedstawia wartości oczywiście większej niż dobro ratowane.

Końcówka tekstu może wyglądać na zagmatwaną. Co ma mieć większą lub mniejszą wartość? Chodzi o to, żeby na przykład nie zniszczyć komuś domu pod pretekstem ratowania komara, który znajdował się w środku… Dobro ratowane ma mieć większą wartość, nisz ewentualne zniszczenia.

Wyższa konieczność może też dotyczyć wykorzystania broni.
Wyższa konieczność może też dotyczyć wykorzystania broni.

Wyższa konieczność – przykład

Klasycznym przykładem jest wybicie szyby w samochodzie, żeby uratować psa, który został tam zamknięty w czasie upałów. Życie psa stanowi tutaj większą wartość niż szyba (a już na pewno nie przedstawia wartości rażąco niższej).

Ważne jest to, że nie było innego sposobu ratowania zwierzęcia. Gdyby drzwi nie były zamknięte na zamek i dało się je otworzyć, pociągając za klamkę, wybicie szyby nie byłoby uzasadnione.

Użycie broni w stanie wyższej konieczności

W kontekście użycia broni mam mały przykład. Oddanie strzału do zwierzęcia traktuje się właśnie w kontekście wyższej konieczności, a nie obrony koniecznej.

Czy wolno bronić się za pomocą broni palnej przed psem, który zerwał się ze smyczy w parku i biegnie w naszą stronę z wyszczerzonymi zębami? Oceńmy wartości, które w tym przypadku porównujemy.

Ważne jest zagrożenie, które stanowi dla nas pies. Być może jest dość mały i obawiamy się raczej poszarpanej nogawki od spodni, niż uszczerbku na zdrowiu. Na drugiej szali mamy bezpieczeństwo ludzi dookoła nas. Pamiętamy, każdy pocisk którym chybimy, może kogoś ranić. Nogawka nie przedstawia wyższej wartości niż narażanie życia lub zdrowia ludzi w parku.

Gdyby pies zagrażał naszemu psu, którego prowadzimy na smyczy, sytuacja robi się bardziej problematyczna. Nie chodzi tutaj o życie jednego, czy drugiego psa. Problem leży wciąż w zagrożeniu, jakie stwarzamy innym ludziom. Jeśli możemy mieć pewność, że strzelając do psa, nie narażamy nikogo (bo na przykład za psem znajduje się wielki wał ziemi), sytuacja będzie inna, niż strzał oddany środku zatłoczonego parku.

Sytuacja będzie jeszcze bardziej klarowna, jeśli zagrożone będzie nasze życie, albo naszych najbliższych. Choć bezpieczeństwo przechodniów wciąż jest szalenie istotnym czynnikiem.

Mam nadzieję, że te przykłady pokazują tok rozumowania niezbędny przy ocenie sytuacji, z jakimi zagadnieniami się mierzymy.